ON juz włączony w podręcznym laptopie
pozbywam się z oczu snu ostatnich piasków.
Kawę przyrządzam w szaleńczym galopie
OSADNIKÓW szukam w przeglądarki pasku.
Wpierw: Szukaj skarbów! - wydaję komendę.
Co krzyczy ten grubas? - tak na marginesie,
tak czy owak mądrzejszy od tego nie będę
a gdzieś tak pod wieczór fasolę przyniesie.
Idę pod KOSZARY stan wojska zlustrować,
MIECZNIKA pod lasem dostawiam ósmego,
HUTY dobrem wszelkim szybko doładować.
Czy ŁUCZNIKÓW mi starczy walnąć ZDRADZONEGO?
Rzut oka na HANDEL - ceny znów wariują.
Może sprzedać SKUNKSA? Może sypnąć złotem?
Na czacie gildyjnym o szefie plotkują,
co tam! Pyknę KRAWCA, wymienię się LOOTEM.
jeszcze tylko premkę na pół wyspy rzucę,
ZNAJDKI ukryte mozolnie pozbieram,
w EKSPEDYCJI na wyspie spokój wnet zakłócę -
telefonów i poczty znowu nie odbieram!!!
Tu odkładam pióro - już koniec utworu.
Szukasz puenty? Nie szukaj przyjacielu złoty.
A gdy zapytasz: O co chodziło temu AUTORU?
Chodziło jedynie o UBI klejnoty.