Samuel wybudził się rankiem, czknął czosnkiem. Następnie podrapał kotkę leżącą na piersi ciupagą. Kotka zamruczała cichutko i podniosła zdechłą mysz, mówiąc: To nie jest cymes śniadaniowy! Dlaczego?! Kto poczuje zapach konserwacji? No cóż począć kiedy swędzi nos? Samuel przeczuwając nadciągającą burzę podrapał piętę łopatą. Następnie zanucił kołysankę. Jego głos niósł gniew arktycznych gór. Góry żądały ofiary gorącej kuropatwy składanej o północy podczas składania jaj. "Co?!" - wrzasnął falsetem Samuel. Zarzucił perukę, splunął zrezygnowany. Osiodłał konia i poszedł zobaczyć latającego paskudnego różowego trolla. Troll, zakuty w różową podomkę z niebanalnym tiulowym hidżabem założonym na lateksowe sztyblety, figlarnie zerkając beknął. Hrabina enigmatycznie skinęła trzecią głową, która ozdobiona była różaną wstążką.
Tymczasem konserwacja podstępnie zakradła się w chaszcze i wyciepała Penelopę. Wredna kotka skoczyła na złego ducha prychając