Opowieść wielkanocna (czyli świąteczna aukcja „charytatywna”)

........Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak niebezpiecznym miejscem do życia potrafi być wyspa TSO. Czy zastanawialiście się kiedyś jak krwawe potrafią być wyprawy na przygody/ekspedycje? Ile to ofiar! A czy zastanawialiście się kiedyś co dzieje się z małymi, bezbronnymi sierotami po poległych żołnierzach?
........A Kaloryfer zastanawia się nad tym! I sen mu to spędza z powiek. „Boże, mój Boże …ile ich jest” - myśli sobie - „Czasem można je liczyć przed zaśnięciem jak baranki”.
Zanim dorosną i staną się żołnierzami, a następnie polegną jak ich rodzice, ktoś musi je utrzymywać. Oczywiście – kromka chleba i łyk wody z dobroci serca. Dziennie. Ale czy to wystarczy? Czy te biedne sierotki nie powinny uczyć się pracować na swoje utrzymanie? Czyż nie byłoby to wychowawcze?
Dlatego właśnie, w trosce o los sierot z mojej wyspy i w porozumieniu z adminami TSO, na czas świąt wielkanocnych zatrudniliśmy je w charakterze świątecznych zajączków, kicających sobie beztrosko po mojej wyspie, ku uciesze turystów. Niestety! Nie dość, że jest to tylko praca sezonowa, to na dodatek bardzo niebezpieczna! Dlaczego niebezpieczna?
........Otóż mieszka na mojej wyspie pewien gajowy. Nazywa się Bolesław Bul-Szkatułowski. Bardzo lubi polować, szczególnie na zające. Każdy oczywiście może mieć swój pogląd na temat strzelania do tych uroczych, małych stworzonek, ale jak wszystkim wiadomo – jeść coś trzeba. Nie byłoby z gajowym Bolesławem kłopotów, gdyby nie pewna przygoda, którą przeżył w odległych ostępach lasów mojej wyspy. Wlazł dnia pewnego na starą, podniszczoną przez czas ambonę, nazywaną potocznie „amboną szoguna”. Jak domyślacie się zapewne – spadł z niej. Nic mu się (niestety) poważnego nie stało. Potłukł się tylko boleśnie i rozbił okulary. Przeklinając szpetnie: „Fuj, zupa i kamieni kupa!” pokuśtykał do domu. Gdyby po tym przestał polować! Polował dalej, choć bez okularów nie potrafi odróżnić prawdziwego zająca od przebranej zań sieroty! Odbyło się z tego powodu kilkanaście pogrzebów (a o ilu sierotach przerobionych na pasztety zajęcze i skonsumowanych nie wiemy!). Prośby, groźby i błagania nic nie dają. Gajowy Bolesław odmówił założenia nowych okularów twierdząc, że tylko tamte przynosiły mu szczęście (zastrzelił w nich ponoć swojego pierwszego rogacza). Nie ma rady, gdy chłop się uprze.
........Co robić? Nie można przecież narażać sierot niepotrzebnie (nie wspominając o tym, że osadnicy boją się jeść dziczyznę). Na szczęście odwiedziła moją wyspę pewna ekscentryczna postać. Persona ta przedstawiła się jako zresocjalizowany (były szalony) naukowiec, doktor Herman von Sznycel-Knedel. Doktor zaproponował budowę na mojej wyspie ośrodka badawczego, pod nazwą Centrum Eksperymentów Genetycznych TSO (w skrócie Cegso). W ośrodku tym sieroty znalazłyby bezpieczną i spokojną pracę. Jak zapewnia mnie doktor von Sznycel-Knedel zapotrzebowanie na sieroty sięgałoby kilkuset miesięcznie. Wyobrażacie to sobie?! Kamień spadł mi z serca! Mógłbym już bez moralnych zahamowań posyłać wojska do ochrony bezbronnych osad czy walki z groźnymi sektami lub rozbójnikami. Czy nie jest to szczytna idea?

........Ale takie Centrum Eksperymentów Genetycznych TSO kosztuje. Dlatego wymyśliłem w swojej gildii aukcję charytatywną.

[Na marginesie – jest to moja druga aukcja świąteczna, poprzednią zorganizowałem w evencie bożonarodzeniowym. Też wystawiłem Lodową Posiadłość.]

Opis aukcji dla zainteresowanych:
Przedmiotem aukcji będzie LODOWA POSIADŁOŚĆ oraz dodatkowo drop z DMK.
Nagrody funduje Kaloryfer (i skromnie odbiera zapłatę).

Walutą będą umowne punkty aukcyjne, które reprezentować będą wybrane zasoby, według następującego przelicznika:
[zasoby : punkty]
pisanki w paski 1:4
magiczna fasola, stare pisanki 1:2
granit 1:1
monety 5:1

Dla przykładu:
Wygrywa oferta 1k punktów. Mogą to być np. 200 pisanek w paski (800 punktów) + 200 granitu (200 punktów), itp...

Aukcję prowadzę na serwerze Czarci Gaj w gildii Elite*Black*Knights [E-B-K]

Można się bawić w TSO w różny sposób...