Przedstawiam mój poemat o tragicznym losie rozdzielonych zakochanych:
Szczęśliwi ci zakochani,
co na tym samym serwerze
błogie spędzają godziny.
Zazdrość straszna mnie bierze,
bo szczęścia mam mniej niż oni:
mój Luby na Nowej Ziemi,
a ja w $%^&*#@~$ Kolonii.
Wysyłam więc odkrywców
w świat wirtualnych cieni:
"Znajdź, ach, znajdź swej władczyni
drogę do Nowej Ziemi!"
Ruszył Zwykły Odkrywca
na długie poszukiwania.
Wrócił z nosem na kwintę:
"Na nic moje starania!
Jedyne, co dziś znalazłem,
to trochę dech z liściastego.
A co do tej Nowej Ziemi,
to nie ma czegoś takiego."
Dechy do magazynu,
odkrywcę zaś w Mrocznej Fortecy
kazałam zamknąć na trochę -
nie z zemsty, tylko dla hecy.
Na Monumencie Anioła
wieszam zaś zwój takiej treści:
"Kto Nową Ziemię odnajdzie,
ten nagród wnet nie pomieści
ni w ulepszonym magazynie."
Zwykły Odkrywca w pudle,
rusza więc Doświadczony,
z wąsami posiwiałymi,
w kapelusiku czerwonym.
Barmanka z tawerny mu macha
fartuchem łzami zroszonym.
Nie było go dobę prawie;
wrócił dość zawstydzony:
"Wczoraj mapy znalazłem,
dziś za to trochę granitu,
ale z tą Nową Ziemią
sprawa wygląda do kitu."
Cóż mi więc pozostaje?
Modły zanosić gorące:
Pomóż, ach, pomóż mi, proszę
drogi BB wszechmogący!
Przenieś mą wyspę magicznie
na Nowej Ziemi tereny,
połącz znów zakochanych,
by mogli sobie nawzajem buffować budynki, zwłaszcza rzeźników i mieczników, no a przede wszystkim silosy.
Koniec