Hm Z nieograniczonymi możliwościami odwiedziłbym kraj o nazwie Bhutan w Himalajach Jest to królestwo, w którym PKB mierzy się w ilości szczęścia per capita Nie jak wszędzie na świecie w pięniądzach na głowę, ale produktem krajowym brutto jest szczęście mieszkańców Ponadto, podobno jest tam bardzo kolorowo. Kolejnym miejscem byłaby Tajlandia, też ze względu na kolory, krajobrazy; ale przede wszystkim ze względu na jedzenie. Jadłem w restauracjach w Paryżu, Pradze i Barcelonie, ale nie umywają się do maleńkiej tajskiej restauracyjki w moim miasteczku. Plan jest taki, że gdy już tam się znajdę, nie pójdę do żadnej fancy restaurant, ale do ulicznego kucharza przy którym zgromadzi się najwięcej miejscowych - oni gwarantem świeżości strawy Później Malezja, Polinezja, tropiki aż do Nowej Zelandii z jej umiarkowanym klimatem, zróżnicowanym krajobrazem i wulkanami, gg Ostatnim punktem podróży byłoby wynajęcie W. Cejrowskiego, aby oprowadził mnie mniej niż więcej po Amazonii, ażeby zobaczyć jak ludzie żyją poza całą zachodnią cywilazcją. Jak bezproblemowo od tysięcy lat dają sobie radę bez broni palnej, bez samochodu, bez medycyny konwencjonalnej, prądu, internetu... Przed powrotem do domu, obowiązkowo, łyk Ajahuaski, a gdzie i dlaczego poleciałbym po łyku sam chciałbym wiedzieć <lol> Miło pomarzyć Pozdrawiam!