grzybko ( specjalnie pisze z małej litery, bo jeżeli Ty nie pofatygowałeś się napisać z dużej, to i ja nie muszę). Twoje porównanie do lekarza nie ma sensu. Rzeczy które się porównuje, muszą być do siebie zbliżone, trzeba znaleźć odpowiedni kontekst. A tego w Twoim porównaniu brakuje. Wszystko może człowieka zdenerwować i zirytować. Ale są pewne granice. Podam Ci przykład : można pić alkohol - sam w sobie nie jest zły, człowiek sam sobie ustala granice ile może wypić. Powinien znać siebie samego w odpowiednim stopniu - słowem- powinien poznać naturę siebie. Jeżeli piję tyle ile wiem, że mogę wypić i przestaję w pewnym momencie to jest okej, wracam do domu, zachowuję się normalnie i idę w kimy ( oczywiście zachowując przy tym jeszcze parę innych zasad). Ale, jeżeli nawalam się praktycznie do nieprzytomności, zachowuję się potem jak zwierze, to coś tu jest nie halo.
Tak samo jest w tym przypadku, jest granica normalności. A wydaje mi się, że została ona przekroczona. Była okazja - zniknęła wcześniej, okej naprawią to, lub będzie następna. Po prostu uważam, że nie jest to powód do uniesienia się i tylko tyle.