witam
jestem co prawda dopiero na 18lvlu ale z tego co zauważyłem to mechanika odbywania sie walk jest, delikatnie mowiac, beznadziejna.
3 rzeczy:
-ilość wojska a poniesione straty: kompletna parodia: nie ma znaczenia czy sie ma 40 czy 140 jednostek- straty bedą sie rożniły o 2-3 jednostki.
jaki ma sens rozbudowa ilościowa armii? w świetle obecnego systemu żaden- gra odbywa sie na zasadzie- zrob szybko "troche" jednostek, stracisz ich tyle samo co gdybys zaatakował 2 dni pozniej.
-kompozycja armii: przykład: mam 140 rekrutów i 40 ochotników. atakuje łatwych bandytów (ilość bez znaczenia). graficzne przedstawienie walki wyglada tak ze: moi rekruci atakuja pierwsza linie bandytów, potem atakują 2 linie (jednostki ranged). A ochotnicy co niby wtedy robia??!!
przekłada sie to na prosty fakt: jaki ma sens robienie jednostek technologicznie lepszych (ochotnik) skoro jesli moi rekruci i tak służa jako mieso armatnie i jako jedyne ponoszą straty ? na symulatorze sprawdzilem roznice: 140 rekrutów i 40 ochotników ponosi niemal identyczne straty co samych 140 rekrutów. a gdzie koszta technologii(żelazo, miecze itd)?
-jednostki walczace wrecz+jednostki wykorzystujace zasieg: tu juz kompletnie nie rozumiem...pierwotnie mialem armie złozona tylko z jednostek walczacych wrecz ale jak tylko moglem to zaczałem robic łuczników (nie tanich) liczac na to ze "artyleria jest królową armii" (W.Suworow). Niestety, juz po 1 bitwie okazało sie ze tych 20 łuczników nie robi kompletnie ŻADNEGO znaczenia. Fakt, na graficznym przedstawieniu walki moi łucznicy nie atakują. Pytanie- skoro nie biorą udziału w ataku, to po co są tego typu jednostki?
bierzecie kase (i to nie mała) za ta gre, ruszcie troche głowami, wprowadzcie minimum logiki i dokładnie opiszcie jak odbywa sie walka. bo poki co to jakis meksyk jest.