StachuSiekiera
15.12.2022, 06:45
Tego dnia, przeraźliwy dźwięk domofonu obudził słodko śpiącego Stanisława.
"Co, Kto..", pomyśał, ale zamiast wstać i podejść do brzęczącego urządzenia, obrócił się na drugi bok. W tym momencie, jeszcze nie wiedział, że przy domofonie stoi Pan Bogusław, który, znając przyzwyczajenia Stanisława, doskonale zdawał sobie sprawę, że pojedyńczy sygnał nie wystarczy. Bogusław, po upływie kilkudziesięciu sekund, zaczął energicznie naciskać przycisk domofonu. "Może dziś wrzuci jakiś inny tekst, niż tylko 'diaswajsebite', cokolwiek to znaczy".
Intensywny dźwięk dopływający z przedpokoju przebudził próbującego zasnąć ponownie Stanisława. Musi być to ktoś, kto zna kod, a kod znali nieliczni, siostra, listonosz i Pani Mirosława. Po uświadomieniu sobie tego faktu, Stanisław energicznie poderwał się z zajmowanego łóżka, z zaciekawieniem, ale też i z pewną obawą. Był po prostu w samych gaciach, nie chciał robić konkursu na ich kolor, a i też, gdy zasypiał, było jeszcze ciemne rano, a teraz, w samo popołudnie ktoś śmie śmieć i wciskać.
Jednak zaciekawienie wygrało ze snem, podszedł do domofonu i leniwie podniósł słuchawke
- diaswajsebite
- Pan Stanisław S. ?
- tak
- przesyłka
Stanisław mocno wcisnął klawisz otwierający drzwi wejściowe, upewniając się, w miedzyczasie, że słyszy dźwięk dobiegający z elektronicznego mechanizmu. W tym momencie uświadomił sobie, że to Boguś, Bogo, kumpel z którym dorastał w piaskownicy, na trzepaku, po prostu listonosz. Dlatego znał kod "domofonowy". Szybko ubrał jakieś znalezione w kącie spodnie, żółtą koszulkę i otworzył drzwi, zanim Bogdan zdążył zapukać.
- no hej
- hej, Pan Stanisław S. ?
- tak
- przesyłka
- dziękuję, hej
- hej
Wymiana przeszła standardowo, tak jak w każdym innym wypadku, kiedy ludzie wysyłają sobie prezenty, szczególnie w zbliżajacym się okresie Bożego Narodzenia.
Po zamknięciu drzwi, Stach odłożył przesyłkę i podszedł do okna wybiegającego na podjazd do posiadłości. Zaczął obserwować odjeżdzający, oklejony reklamami firmy kurierskiej, samochód Bogdana. "Coś tutaj nie gra", pomyślał. Bogdan nigdy nie mówił "hej".
Nie pozostało mu nic innego, jak tylko sprawdzić przesyłkę. Obawiał się, że może to byc coś z "państwa środka", zawierającego ślady rąk 10-letnich chńczyków, zarażonych wirusem, który dalej tam występuje. Przynajmniej oficjalnie.
Wziąl paczkę do ręki i spojrzał na etykietę, chociaż nigdy tak nie robił.
Kraj nadania: Polska
Miejsce nadania: Polska
Kto jest w to zamieszany: cała gildia P-W-G
... reszta opowieści tylko dla P-W-G, (organizacja świątecznego eventu dla gildii)
btw, czytał Bogusław Wołoszański
"Co, Kto..", pomyśał, ale zamiast wstać i podejść do brzęczącego urządzenia, obrócił się na drugi bok. W tym momencie, jeszcze nie wiedział, że przy domofonie stoi Pan Bogusław, który, znając przyzwyczajenia Stanisława, doskonale zdawał sobie sprawę, że pojedyńczy sygnał nie wystarczy. Bogusław, po upływie kilkudziesięciu sekund, zaczął energicznie naciskać przycisk domofonu. "Może dziś wrzuci jakiś inny tekst, niż tylko 'diaswajsebite', cokolwiek to znaczy".
Intensywny dźwięk dopływający z przedpokoju przebudził próbującego zasnąć ponownie Stanisława. Musi być to ktoś, kto zna kod, a kod znali nieliczni, siostra, listonosz i Pani Mirosława. Po uświadomieniu sobie tego faktu, Stanisław energicznie poderwał się z zajmowanego łóżka, z zaciekawieniem, ale też i z pewną obawą. Był po prostu w samych gaciach, nie chciał robić konkursu na ich kolor, a i też, gdy zasypiał, było jeszcze ciemne rano, a teraz, w samo popołudnie ktoś śmie śmieć i wciskać.
Jednak zaciekawienie wygrało ze snem, podszedł do domofonu i leniwie podniósł słuchawke
- diaswajsebite
- Pan Stanisław S. ?
- tak
- przesyłka
Stanisław mocno wcisnął klawisz otwierający drzwi wejściowe, upewniając się, w miedzyczasie, że słyszy dźwięk dobiegający z elektronicznego mechanizmu. W tym momencie uświadomił sobie, że to Boguś, Bogo, kumpel z którym dorastał w piaskownicy, na trzepaku, po prostu listonosz. Dlatego znał kod "domofonowy". Szybko ubrał jakieś znalezione w kącie spodnie, żółtą koszulkę i otworzył drzwi, zanim Bogdan zdążył zapukać.
- no hej
- hej, Pan Stanisław S. ?
- tak
- przesyłka
- dziękuję, hej
- hej
Wymiana przeszła standardowo, tak jak w każdym innym wypadku, kiedy ludzie wysyłają sobie prezenty, szczególnie w zbliżajacym się okresie Bożego Narodzenia.
Po zamknięciu drzwi, Stach odłożył przesyłkę i podszedł do okna wybiegającego na podjazd do posiadłości. Zaczął obserwować odjeżdzający, oklejony reklamami firmy kurierskiej, samochód Bogdana. "Coś tutaj nie gra", pomyślał. Bogdan nigdy nie mówił "hej".
Nie pozostało mu nic innego, jak tylko sprawdzić przesyłkę. Obawiał się, że może to byc coś z "państwa środka", zawierającego ślady rąk 10-letnich chńczyków, zarażonych wirusem, który dalej tam występuje. Przynajmniej oficjalnie.
Wziąl paczkę do ręki i spojrzał na etykietę, chociaż nigdy tak nie robił.
Kraj nadania: Polska
Miejsce nadania: Polska
Kto jest w to zamieszany: cała gildia P-W-G
... reszta opowieści tylko dla P-W-G, (organizacja świątecznego eventu dla gildii)
btw, czytał Bogusław Wołoszański