Uważam, że powinna zostać wprowadzona możliwość rozwoju generała na wzór rozwoju postaci z Renesansowych Królestw - jeśli ktoś w to grał. Nie chodzi tutaj o wzrost zwykłego doświadczenia, ale stworzenie niewielkiego systemu rozwoju postaci. W zależności od drogi podstawowej kariery, postać mogłaby rozwijać się w kierunku militarnym albo gospodarczym. Dodatkowo każda ścieżka rozbita byłaby na kolejne gałęzie. Po uzyskaniu odpowiednio dużego doświadczenia, należałoby wybrać, jaka cecha zostanie przypisana generałowi. Dla przykładu po przekroczeniu odpowiedniego progu, można generałowi na ścieżce militarnej, rozwijać specjalizacje: łucznictwo w kierunku celność. "X" tysięcy doświadczenia, pozwalałoby dopisać 1 punkt procentowy więcej, dzięki czemu np. łucznicy strzelaliby celniej albo łucznictwo w kierunku zadawanych obrażeń, dzięki czemu zwiększyłyby się punkty obrażeń zadawanych przez łuczników. Oczywiście istniałby limit możliwych punktów doświadczenia, więc nie powstałby superbohater. Dopiero wielu tygodniach albo kilku miesiącach gry, powstałby generał, pod wodzą którego np. łucznicy zwiększają zadawane obrażenia o 20% i to byłby kres możliwości generała. Pewne gałęzie w ścieżce kariery byłyby substytucyjne: można mieć generała, który o 12% zwiększa obrażenia oraz o 8 punktów procentowych celność. Inne ścieżki wykluczałyby się. I tak nie można byłoby rozwijać dowodzenia jednostkami piechoty, jeśli wybrało się łucznictwo. Natomiast inne ścieżki byłyby wspólne. Np. rozwinięcie wytrzymałości powodowałby o x% (z granicą do y% np. 20) szybszą regenerację po przegranej bitwie, a szybkość powodowałaby o x% szybsze dotarcie/powrót z przygody.
Idea tego jest taka, aby móc różnicować pewne cechy, mające wpływ na przebieg rozgrywki, jednak nie na tyle, aby ją całkowicie wypaczyły. Chodzi o pewne subtelne, aczkolwiek widoczne różnice. Docelowo mój pomysł opiera się na Gildiach, aby tylko one mogły wysyłać na przygody (docelowo w pvp także) armię złożoną z kilku generałów, z których każdy dowodziłby swoim wojskiem. Wtedy byłby w ogóle sens należenia do Gildii, które w swoich szeregach chciałyby mieć różnego rodzaju graczy z różnymi zdolnościami swych generałów. Wysyłając dwóch generałów do przygody, którzy:
Generał 1
wytrzymałość 7%
łucznictwo obrażenia 13%
skład armii:
60 łuczników
40 rekrutów
Generał 2
szybkość 10%
walka wręcz celność 10%
skład armii:
80 ochotników
20 łuczników
Szybkość 10% generała 2 wpływa na szybsze dotarcie do przygody i zwycięski powrót z niej o 10% dla całej armii.
Wytrzymałość 7% generała 1 wpływa na 7% szybszą regenrację całej armi po klęsce
łucznictwo obrażenia 13% generała 1 wpływają na zwiększenie zadawanych obrażeń przez:
a) tylko jego łuczników o 13%
b) całości łuczników obu armii
Wariant do wyboru na sztywno zapisany w grze, ze względu na utrzymanie odpowiedniego balansu walk albo zależny np. od charyzmy generała, którą można byłoby także rozwijać albo współdzielić i po przekroczeniu x% domyślny wariant a, zamieniałby się na wariant b.
To są tylko wyłącznie przykłady militarne pewnej szerszej ideii, która powinna wpłynąć na dość liniowy przebieg wszystkich walk oraz rozgrywek obecenie, nadać sens istnieniu Gildiom oraz być może urozmaicić walki PVP, jeśli w końcu się pojawią. Nie chodzi bowiem o liniowe nabieranie doświadczenia, o którym już mówiono, ale pewną koncepcję jego wykorzystania w celu urozmaicenia rozgrywki.
W przypadku generała zarządcy (czyli ścieżki ekonomicznej) - mógłby on "rzucać" buffy wyłącznie na budynki członków Gildii, dzięki czemu w bardzo powolny sposób, podnosiłby swoje ekonomiczne zdolności. Podobnie jak powyżej, mógłby wpływać on na prędkość produkcji, zwiększenie czasu trwania buffa albo zwiększenie jego mocy (zamiast 2 przyrost produktu to 3 krotny przy maksymalnych umiejętnościach). Inne zdolności oraz ścieżki w tym wypadku są także do wymyślenia.
Dla dobrego balansu każdy gracz mógłby mieć jednego takiego standardowego generała od początku + ewentualnie generał weteran (kupiony za klejnoty albo zdobyty), mógłby mieć też tego typu możliwości. W każdym razie nie powinno ich być za wielu.